Nie będziemy opisywali samej podróży,bo co tu mówić,trwała dług (30h od wyjścia z domu),byliśmy zabici i myślę ,że gdyby nawet lecieć biznes klasą to i tak każdy miał by dosyć.My biznes klasą nie latamy (tylko ekonomiczna wchodzi w grę ,a i tak czasami za droga),ale tym razem z Abu Dhabi do Bangkoku mieliśmy miłą niespodziankę.Po pierwsze w samolocie było tak mało pasażerów,że mogliśmy się poprzesiadać,więc mieliśmy po 3 siedzonka dla każdego z nas,monitory z grami i filmami działały bez zarzutu,a śliczne stewardesy różnej narodowości nie szczędziły nam napitków (alko i bez),a nawet polecały japońskie piwko (chociaż zimniutki heniutek uśmiechał się do nas zaczepnie – ciężki wybór:-)).Jedzonko niczego sobie.Karte menu przynieśli,żeby świadomie wyboru dokonać,a jak poprosiłam o kawkę,to Pani 4 gatunki zaproponowała – szok.Mąż zasnął rozciągnięty jak na kanapie,a śliczna japońska stewardesa z troską go przykryła kocykiem,żeby Miś nie zmarzł.
I pomyśleć że to wszystko za tak niewielkie pieniądze,podróżujemy już 5 raz w tym kierunku,najmniej zapłaciliśmy za bilety – kryzys jest – tak czy nie?W rankingu naszych linii lotniczych zdecydowanie przyznajemy linii Etihad Airways 1 miejsce!
Dzień w Bangkoku spędziliśmy organizacyjnie:żarełko,wymiana waluty – euro całkiem niezle stoi,bilety na transport na Ko Samui i znów żarełko (red curry,green curry,tom kha kai,sałatka z papaji,ananaski),a potem masaż.Niestety nasza miejscówa na masaż- Madame Joe już nie istnieje.Żal!W tym miejscu restauracje włoską z pizzą i pastą otworzyli – żenada!Na Kaosan Road jakoś McDonaldy też wyrastają jak grzyby po deszczu.Lokalesi ,których obserwujemy od 4 lat,mieszkający w szafie na ulicy,z 5 psiakami i gromadą dzieci jeszcze są,ale kiedy ich przesiedlą,któż to wie.
Info praktyczne:
New Central Guesthouse - 400thb/40pln - pokój z łazienką i klimą