Człowiek planuje,a życie i tak układa własny scenariusz.
Opuścić Langkawi chcieliśmy już od 3 dni,ale w międzyczasie dowiedzieliśmy się ,że wjeżdżając do Tajlandii lądem dostaniemy pozwolenie na pobyt do 15 dni (poprzednio kiedy wlatywaliśmy do Tajlandii dostaliśmy pozwolenie na 30 dni) ,co trochę nas zmyliło.My wylatujemy z Bangkoku 28.01,tak więc chcąc nie chcąc wciąż jeszcze jesteśmy w Malezji.
Nie cierpimy jednak z tego powodu – plaże są tu całkiem ładne,może cieplutkie,jedyny minus to meduzy.Nie ma ich wiele,ale czasem widzimy jak oparzony białas wyskakuje z wody.
Langkawi od wielu lat jest strefą wolnocłową,więc na wyspie nie brakuje sklepów z tanimi produktami.Jest to tez bardzo popularna wyspa wśród Malajów,którzy przyjeżdżają zwłaszcza na weekendy i degustują tani alkohol.
Przypadkiem poznajemy miłą parę,ona Polka,on Włoch,więc na plaży można pogadać w swoim języku,zwłaszcza że Elka to gaduła niesamowita.Są już na emeryturze i od kilku lat corocznie spędzają w Azji pół roku,po prostu tu mieszkając.
Któregoś dnia wspólnie wypożyczamy samochód i zwiedzamy wyspę,niestety nie ma ona zbyt wiele do zaoferowania.Dla mnie to nowe doświadczenie,kierownica z prawej strony,biegi lewą ręką,ale robimy 150km bez problemu.
Informacje praktyczne:
wypożyczenie małego auta – 90rm/doba (z ubezpieczeniem)
Paliwo – 1,9rm/litr :-)
Carlsberg 0.5L – 2,80rm
Johny Walker 1L – 40rm