Oj bolały główki od rana po wczorajszych %%%,ale ogarnęliśmy się sprawnie,kawka ,śniadanko i na zwiedzanie wyspy.
Pokoje albo dorm mają wliczone w cenę śniadanie,ale w ciekawej formie.Udostępnione są półprodukty,ale przygotowanie we własnym zakresie.Nam to bardzo odpowiadało,bo w końcu jajeczniczka była jak należy:-).
Najlepszy sposób na poznanie Labuan to skuter,wypożyczamy więc u Jacka zatankowane pod korek 125cm monstrum,mapka wyspy w dłoń i jazda.Ta część wyspy w której mieszkamy jest mocno zindustrializowana – stocznie,port,rafineria i inne niezidentyfikowane obiekty.Natomiast po przeciwnej stronie wyspy ciągną się piękne,dzikie plaże.Niestety kąpiel trochę ryzykowna,wszędzie ostrzeżenia przed meduzami i stingrayami.Już po powrocie Jack mówi że jedna z odmian meduzy (czerwona) jest śmiertelnie niebezpieczna dla człowieka.Za to wzdłuż plaż teren jest pięknie zagospodarowany,altanki,grile,trawka przystrzyżona ,parkingi.Widać tubylcy lubią pikniki:-).
Objeżdżamy tą niewielką wyspę wzdłuż i wszerz ,robiąc tego dnia 100 kilometrów.
Wieczorkiem oczywiście browarek i dla zmienienia smaku pizza,niestety nie specjalna.
Informacje praktyczne:
Zatankowany skuter na cały dzień – 25 rm