Do Bako mieliśmy jechać na jednodniowy wypad,potem okazało się że możemy tam zanocować,a w efekcie spędziliśmy tam 2 noce i 3 dni.No ale po kolei.
Do każdego z parków na Borneo oprócz biletów wstępu trzeba uzyskać także pozwolenie na wejście (niech żyje biurokracja).Nie wiadomo na co to komu,bo pozwolenie to jest bezpłatne,a ewidencję wejść mają przecież ze sprzedanych biletow.Nocleg w parku należy rezerwować z wyprzedzeniem,nam udało się to z dnia na dzień.
Po 40 minutach jazdy autobusem z Kuching dojechaliśmy do wioski Bako,skąd do samego parku popłynęliśmy łódką z poznanymi jeszcze w autobusie Francuzami.Około 30 minutowy rejs łodzią to jedyna możliwość dotarcia do dżungli.
Jako że nasze lokum będzie dostępne od 14.00,zostawiliśmy duże plecaki w przechowalni i zaopatrzeni w mapkę i zapas wody ruszyliśmy w nieznane.Pierwsza niespodzianka już na samym początku –spotkaliśmy małpy długonose (proboscis monkey).To rzadki gatunek występujący w tym parku,jednak wiemy że nie każdemu z odwiedzających udaje się go napotkać.Docieramy do plaży Kencil i Besar.Trasy są świetnie oznakowane i w sumie dosyć proste,ludzi niewielu.Wraz ze zmianą wysokości n.p.m zmienia się też roślinność,występuje tu tez mnóstwo owadożernych dzbaneczników ( łapiemy mrówki i „karmimy” nimi dzbanki :-)).Na plaży Kencil jesteśmy zupełnie sami (nie licząc kilku małp,zresztą nie zainteresowanych nami) ,Magda zażywa kąpieli,chociaż fale konkretne ,a ja odpoczywam w cieniu.
Wracając zasiedlamy nasz pokoik.Warunki baaaardzo skromne,ale to nie Hilton.Teraz już wiemy,dlaczego kiedy chcieliśmy przedłużyć pobyt o kolejną noc,recepcjonistka pokiwała głową i oznajmiła,że ok.,zarezerwuje nam,ale zapłacimy jutro po spędzonej 1 nocy,bo goście często chcą na dzień dobry zostać dlużej,a potem rezygnują.No ale to nie nasza pierwsza taka norka.Braki jakościowe kwaterunku rekompensuje położenie w otoczeniu dżungli i jej odgłosów.Dodatkowo przed domkami buszują dzikie świnie i makaki.Te drugie to straszne łobuzy,wszystko kradną,pobudkę mamy o świcie bo urządziły sobie plac zabaw na naszym blaszanym dachu,a w kantynie podczas posiłku zdarza nam się odganiać je kijem.
Podczas kwaterunku kobieta z recepcji proponuje nam nocny wypad z przewodnikiem do dżungli.Pewnie sami mielibyśmy lęki,więc decydujemy się.W 8 osobowej grupie łazimy z latarkami w łapach jakieś 2 godziny.W tym czasie zobaczyliśmy m.in: fosforyzujące grzybki,świetliki,skorpiony,latającego lemura,masę mega pająków,ptaszki ,robaczki i inne takie tam.Ciekawe,ale trochę przydługo i za tłoczno jak dla nas.Znowu wyleczyliśmy się ze zorganizowanych wycieczek.
Następnego dnia wybieramy się na tzw. duże okrążenie,trasa znowu bardzo zróżnicowana i malownicza;od nisko położonej,niemalże bagiennej dżungli,przez płaskowyże z niższą roślinnością ,aż do sporych wzniesień.Tym razem nie spotykamy nikogo,tylko my i dżungla.Potem dochodzimy do wniosku,że takie długie trasy to mało kto robi,my oczywiście musieliśmy się porwać.W połowie drogi wiemy już że przesadziliśmy,no ale co robić,nie ma wyjścia.Dodam tylko,że powtarza się historia z Taman Negara,pocimy się,nie,zalewamy się potem jak świnie.Kiedy już po powrocie do Kuching oddajemy ciuchy do pralni to aż wstyd,normalnie gnuj.Cała trasa zajęła nam 7,5 godziny i 8 lirów wypitej wody.Po powrocie byliśmy naprawdę wypruci i poszliśmy spać o 20.00.
Kolejnego dnia pokręciliśmy się jeszcze po okolicy i w drogę.Okazało się jednak że odpływy są tutaj na tyle duże,że do 11.00 – 12.00 żadna łódka nie popłynie.Odczekaliśmy swoje wspólnie z łódkowymi i radość nasz była wielka kiedy nadszedł przypływ.
Po powrocie do Kuching kwaterunek w tym samym hostelu co poprzednio.Powrót do cywilizacji cieszy.Trzeba się domyć i doprać.Zaczęliśmy zwracać uwagę że radość sprawiają tak proste sprawy ,jak choćby kibel na którym można usiąść ( w azji przeważają te z dziurą na narciarza).
Żona miała lekki kryzys jedzeniowy;w spożywczaku u chińczyka wypatrzyła i kupiła konserwe turystyczną ,do tego bułki (miały być zwykłe,okazaly się słodkie) i szczęśliwa.
Podsumowując – wypad do parku zaliczamy do bardzo udanych,dobrze że zdecydowaliśmy się na noclegi!
Informacje praktyczne:
Autobus Kuching – Bako – 3,50Myr
Łódka Bako – park – 50Myr za łódkę (warto brać wspólnie z kimś – cena do 4 osób taka sama)
Wejście do parku – 10myr/os
Pokój w parku w 4 pokojowym baraku – 42,40myr/pokój (łazienka na korytarzu)
Nocne wyprawa z przewodnikiem – 10myr/os