Od 3 dni jesteśmy już na Borneo.Przeloty z Jakarty do Kuala Lumpur i następnego dnia z KL do Kuching poszły sprawnie,Air Asia nie zawiodła,bagaże doleciały razem z nami:-).Kuching to stolica stanu Sarawak i zaskoczyla nas bardzo pozytywnie.Spodziewaliśmy się jakiejś tropikalnej dziczy a tymczasem to jedno z ładniejszych azjatyckich miast które widzieliśmy do tej pory. Po chaotycznej i gwarnej Jakarcie czujemy się tutaj jak w uzdrowisku.Ruch samochodowy zdecydowanie mniejszy i uporządkowany,zaś skuterów niewiele.Samo miasto bardzo zadbane – chodniczki,trawniczki,śmietniki i przejścia dla pieszych ,a w dodatku nikt nie trąbi.Miasto położone jest nad rzeką, wzdłuż której ciągnie się elegancka promenada z licznymi kawiarniami i kramami.Nieopodal znajdują się też chińska i indyjska dzielnica – w pierwszej z nich odnalezliśmy jadłodajnie z naszymi ulubionymi zupkami!
20 kilometrów od miasta znajduje się Semmengoh Rehabilitation Center ,czyli miejsce gdzie Orangutany odebrane kłusownikom przygotowuje się do samodzielnego życia.Takich ośrodków na świecie jest może 3 lub 4,a sam gatunek jest na wymarciu. Oczywiście nie mogliśmy tego przegapić.Na dużym obszarze dżungli żyje około 25 orangutanów,które 2 razy dziennie o wyznaczonych porach są dokarmiane.Przed samym karmieniem przewodnik parku uświadomił nas że najlepiej byloby gdybyśmy ich nie zobaczyli,bo cała idea szkolenia orangutanów polega właśnie na ich usamodzielnieniu i oduczeniu kontaktów z człowiekiem.Ideę oczywiście rozumiemy ale mimo wszystko chcielibyśmy je zobaczyć na żywo.
Mieliśmy jednak szczęści,liście się zatrzęsły,drzewa zabujały i do platformy z jedzeniem przyszła ruda wielka małpa o wyjątkowo zwinnych i długich łapach.Zajadała melony,banany,a potem dostala od opiekuna całego kokosa i czmychnęła z nin na drzewo.Była jednak na tyle blisko,że świetnie widzieliśmy jak doskonale sobie z nim radzi.Widzieliśmy też samice z maleństwem,ale nie zbliżyła się do nas zbytnio.Może to i dobrze,to jednak dzikie zwierzę o wadze dochodzącej do 100 kilo – przewodnik cały czas ostrzegał aby zachować odpowiedni dystans,bo wiele razy zdarzyły się w tym miejscu ataki na człowieka.Chyba mówił prawdę,bo na tablicy informacyjnej sporo było sugestywnych zdjęć obrażeń zadanych przez małpy.
W okolicach Kuching znajduje się tez kilka parków narodowych,które odwiedzimy w następnych dniach.
Jako że zakupiliśmy w ostatnim czasie parę drobiazgów „na pamiątkę”,a dzwigać nam się tego nie chce, wysłaliśmy paczkę do Polski.Ciekawe czy dojdzie?Pani na poczcie powiedziała,że czas dostarczenia to 2 – 3 miesiące:-),za to cena fajna – 51myr za 6 kilo.
Informacje praktyczne:
Waluta to znowu ringit,przelicznik prosty – 1myr = 1pln
Hostel Johns Place – 60myr/pokój z klimą
Zupka u chińczyka – 3myr
Taxi z lotniska – 26myr (niestety nie ma publicznego autobusu)
Wejście do Orangutan Center – 3myr
Autobus do Semenngoh (orangutany) nr K 6 – 3myr