To jeszcze nie koniec podróży,nasz cel to Bukit Lawang.Do Medan dojechaliśmy o 6.00 rano,a pierwszy bus do Bukit wyjeżdża o 8.00,mamy więc czas na poranną kawkę i śniadanko w towarzystwie australijki i kierowców busów,bardzo zresztą nami zainteresowanych (bardziej oczywiście naszą młodą blond koleżanką w krótkich szortach:-)).
Bus do BL zasługuje na szczególną uwagę.Dawno nie jechaliśmy czymś tak skorodowanym,zniszczonym i brudnym.Zaradni tubylcy zainstalowali w nim chyba 2 razy więcej siedzeń niż było pierwotnie i mega głośniki nad naszymi głowami.Ryk muzyki dobudził nas skuteczniej niż wcześniejsza kawa.W autobusie zagadują nas miejscowi,każdy białas (oprócz nas i Aszli jest jeszcze jeden Anglik) ma po chwili własnego rozmówcę.Niebawem okazuje się że zostaliśmy zaatakowani przez przewodników po lokalnej dżungli.Każdy uzbrojony w mapę,księgę z rekomendacjami,zdjęcia,oczywiście przypadkiem jedzie do BL i chętnie nam pomoże.To się nazywa wyjście frontem do klienta – przejąć go już na trasie:-).
Wreszcie po 3,5 godzinie dotarliśmy na miejsce!Bukit Lawang to małe miasteczko,albo duża wioska położona w dżungli nad rzeką.Na odpoczynek przyjeżdża tu sporo tubylców,a białasów przyciąga założony prawie 40 lat temu ośrodek rehabilitacji orangutanów.Podobnie jak na Borneo chcieliśmy zobaczyć je żyjące w naturalnym środowisku,ale to jutro – dzisiaj już tylko relaks.
Informacje praktyczne:
Autobus Medan – BL – 15.000rp/os
Bungalow z łazienka w „Junia Guest House” - 50.000rp/noc!!!
Browar 0.6l – 25.000rp