Po śniadaniowym rosołku łapiemy autobus do Singapuru.Jeszcze na przystanku kierowca instruuje nas jak się zachować na przejściu granicznym – mówi że na pytania celnika mamy odpowiadać,że nic nie przewozimy :-).Fajek można mieć tylko 1 otwartą paczkę,a w niej nie więcej niż 18 papierosów.Powód jest prosty,cena w Singapurze prawie 4 razy wyższa niż w Malezji.Guma do żucia – zakazana (w Singapurze nie do kupienia).Za wszystko są kosmiczne kary.Za rzucenie kiepa na ulicę – 200S$,za drugim razem – 400S$,za trzecim 800S$ ,a za czwartym do paki (ale nasz kierowca mówi,że tylko na 1 lub 2 dni:-)).
Po 5 minutach autobus dojeżdża do przejściaWysiadamy z całym bagażem ,odstajemy swoje i dostajemy pieczątkę wyjazdową z Malezji,łapiemy autobus który przewozi nas przez most do singapurskiej odprawy.Wypelniamy singapurski wniosek wizowy ( a w nim informacja że za posiadania narkotyków kara śmierci ) i dostajemy pozwolenie na 90 dniowy pobyt w tym państwie – mieście.Znowu ładujemy się do naszego autobusu i po 40 minutach dojeżdżamy do centrum.Co do autobusu to wszystko odbywa się na jednym bilecie,trzeba tylko pilnować numeru swojego pojazdu no i biletu oczywiście,bo za każdym razem jest sprawdzany.
Singapur to super nowoczesne państwo-miasto,azjatycki tygrys gospodarczy,którego dochód pochodzi głównie z usług finansowych.Prawie 5 milionów mieszkańców żyje tu w dostatku i to widać.Na ulicach auta to w większości nowe modele wyższej klasy,a zabudowa to meganowoczesne drapacze chmur.Ludzi na chodnikach jak mrówek ,widać że miasto jest przeludnione,ale wszyscy elegancko ubrani.Królują sukienki i szpilki u kobiet,faceci w koszulach,a my trochę jak z innej bajki:-).Wszyscy się dokądś spieszą ,żyją w ogromnym pędzie,nie rozstają się ze swoimi komórkami.
Ulubionym zajęciem singapurczyków są zakupy!Galerii handlowych jest tu naprawdę ogrom,a w nich sklepy najlepszych marek.Prada,Chanel,Cartier ,jest tego tutaj tyle ,co kiosków ruchu u nas.Do tego wszędzie kolejki,oni stoją grzecznie i czekają.Kolejki są do restauracji ,do taksówek (od razu mi się Bareja przypomniał),a jak zobaczyliśmy wężyk klientów oczekujących na wpuszczenie do sklepu Louis Vuitton to już wymiękliśmy.
W tej betonowej dżungli można się pogubić,czasem żeby przejść na drugą stronę ulicy trzeba się niezle nadreptać.Podziemne przejścia mają po kilka rozgalęzień w kilku poziomach i prowadza oczywiście wśród dziesiątek sklepów.
Słyszeliśmy ,że dzięki licznym zakazom i karom (choćby za śmiecenie ,czy rzucanie kiepów) miasto jest super czyste.To prawda,brudno nie jest,ale bez przesady,sterylnie też nie.Zresztą w dzielnicy Littel India,gdzie mieszkaliśmy,śmieci nie brakowało.
Miasto do tanich nie należy,ceny pokoi w tanich hotelikach zaczynają się od 60S$,każda atrakcja to minimum 20-30S$ - jedynie zjeść można smacznie i tanio w tzw. foodcorner – chińczyk nas znowu żywi.
W poznawaniu miasta pomaga nam świetnie rozwinięty system komunikacji miejskiej – autobusy i metro.Tym drugim nie jechaliśmy,bo jednak z autobusu zawsze można coś zobaczyć:-)
Spędziliśmy tu 2 noce i 2,5 dnia,zresztą bardzo intensywnie.Zgubiliśmy się w nie jednym centrum handlowym:-),obejrzeliśmy super nowoczesny kompleks Marina Bay w futurystycznym kształcie ze statkiem na dachu (patrz zdjęcia) i odbywające się tam wieczorne przedstawienie światło i dzwięk o nazwie Wonderfull (godz.20.00 i 21.30 – free).Przejechaliśmy się największym na świecie diabelskim młynem – Singapur Flayer – widoki super,miasto zagospodarowane po horyzont.Ogólnie wrażenie jest takie,że tubylcy cierpią na jakiś kompleks ,jak coś budują to musi być naj!!!Zajrzeliśmy do Raffles Hotel,przespacerowaliśmy się po Orchard Road – ulicy słynnej z wielkiej ilości galerii (handlowych oczywiście) i sklepów.Oblezliśmy kawał miasta,super nowoczesna zabudowa świetnie współgra tutaj z zabytkami. Generalnie widzieliśmy dużo ,czas spędziliśmy tu wyjątkowo aktywnie,nogi będą nas bolały jeszcze pewnie przez kolejne kilka dni.Singapur zmęczył nas i przytłoczył,my chyba jednak wolimy mniejsze miasta:-).Wrócimy tu kiedyś,ale z większą kasą w portfelu.
Informacje praktyczne:
Autobus Johor Bahru – Sinapur – 2,5 rm/os
Nowa waluta!!! - 1 S$ (dolar singapurski) = 2,70pln
Łóżko w dormie – Prince of Wales – 22 S$ od osoby (ze śniadaniem – 2 tosty + 2 jajka)
Singapur Flayer 30 S$/os
Posiłek u chińczyka – od 3,50S$ (ryżyk z czymś tam)
Autobus miejski – od 0.90S$ do 1.90S$
Woda 2,5L w sklepie – 2,20S$
Wjazd do Marina Bay – basen na dachu – 20S$
Fajki – 13S$ - zastanów się zanim zapalisz :-)) - i znajdz odpowiednie miejsce!
Browar – 0.5l w sklepie – 8,50$S – trauma:-))
Lody w McDonaldzie – 1,50S$ - pomagały odzyskać wiarę w normalność
Ceny w galeriach – nie dla psa kiełbasa:-))