Żeby wydostać się z parku wynajmujemy wspólnie z Joem prywatny samochód,który dowozi nas do skrzyżowania z główną drogą ,jakieś 15km.Jedziemy autem numer 1 w Azji ,czyli Toyotą Hilux,więc przejażdżka na pace orzezwia nas lepiej niż poranna kawa.Łapiemy autobus do Miri i po 2 godzinach docieramy na miejsce.Jezdziliśmy już najróżniejszymi autobusami ,ale takim tłuściochem po raz pierwszy.Cały parter to przedział bagażowy (można się ganiać),a na piętrze jest może ze 30 miejsc i jedynie po 3 siedzenia w rzędzie (2 + 1).Fotele są ogromne,każdy z wbudowanym lcd.
W Miri rozstajemy się z Joe;on chce tu zostać kilka dni,my natomiast jutro jedziemy dalej.Spędzamy w tym mieście pół dnia i to wystarczy,dosyć tu nowocześnie,ale jakoś nic nas tu specjalnie nie ujęło.
Znowu drogi alkohol i fajki – zastanawia nas dlaczego są tak duże róznice w cenach.Czasem wystarczy przejechać 100 km i ceny się zmieniają diametralnie,a wszystko to w obrębie jednego stanu.
Borneo to bogata wyspa,widać że mieszkańcom dobrze się powodzi.Sa tu 3 główne gałęzie gospodarki.Pierwsza to ropa i gaz,tereny są zasobne w te surowce i widać mnóstwo instalacji do wydobywania i przetwarzania czarnego złota.Druga to lasy,wyrąb i przetwórstwo drzewa idzie pełną parą,aż żal patrzeć.Trzecia to plantacje palm olejowych (olej palmowy jest bardzo popularny w przemyśle spożywczym).W miejsce wyciętej dżungli sadzi się właśnie te drzewa,plantacje często ciągną się dziesiątkami kilometrów.Jeszcze w Beladze rozmawiałem z właścicielem takiej niewielkiej,jak on to określił,bo liczącej zaledwie 1000 drzew plantacji.To dochodowy biznes,klimat na Borneo jest idealny do uprawy tych drzew,a palma daje owoce przez cały rok.
Informacje praktyczne:
Pick-up z Parku do głównej drogi – 30rm
Autobus do Miri – 10rm/os