Właściwie to mieliśmy już wyjeżdżać z Belagi,ale zostaliśmy zaproszeni na Bożonarodzeniową imprezę.Według tutejszej tradycji mieszkańcy rozjeżdżają się na święta do swoich rodzinnych longhausów,więc na początku grudnia organizują wspólne biesiadowanie.Najfajniejsze jest to,że na tej zabawie spotykają się nie tylko katolicy,ale także mieszkańcy innego wyznania (m.in. muzułmanie i hindusi – tych ostatnich mieszka w Beladze sześciu).
Przez cały dzień trwały przygotowania – do „remizy” zwożono krzesła,stoły,jedzenie ,a nawet choinkę!Daniel ubrał mnie i Joego w jedwabne koszule,żebyśmy nie robili obciachu w naszych znoszonych t-shirtach:-)).Magda zaś dostala tradycyjne nakrycie głowy.Mieszkańcy przywitali nas serdecznie już od progu,pozdrwiali nas i życzyli wesołych świąt.
Impreza rozpoczęła się o 20.00 przemówieniem vipów przybyłych specjalnie na tę okoliczność z Kuching,odśpiewaliśmy hymn,były występy w strojach ludowych,aż w końcu zaczęło się wielkie żarcie.Jako szwedzki bufet ustawionych było kilkadziesiąt stołów z przeróżnymi specjałami.Tego wieczoru poszliśmy spać naprawdę nażarci.Zabawa skończyła się pózną nocą – warto było zostać ten dzięń dłużej.