Jedziemy do Bukit Fraser.Bezpośredniego połączenia nie ma,więc przemieszczamy się kolejno 3 lokalnymi autobusami,docieramy do Roub,a tu okazuje się że do celu jeszcze 40km,a żadne busy nie jeżdżą do do Bukit.Bierzemy taksówkę i po godzinie jesteśmy na miejscu.Ta górska miejscowość (1500m n.p.m.) kompletnie nie pasuje do Malezji.Wybudowana przez Anglików na początku XXw. jako miejsce odpoczynku od upałów.Same wypasione hotele,piękne zabytkowe wille,chodniczki,trawniczki,po prostu cukierek.Klientela tutaj zdecydowanie majętna (widzieliśmy scenkę jak kobiecina z obsługi szła za turystą trzymając nad nim parasolkę – trochę kropiło).Okazało się że najtańsze lokum jakie możemy znalezć to ok.150 – 200Myr za dobę.Nasz błąd,nie sprawdziliśmy tego.Jako że pobyt tutaj zrujnowałby nasz budżet:-),łapiemy taxi i wracamy do Roub.Nocujemy w tym całkiem ciekawym miasteczku i decydujemy,że jutro jedziemy do Kuala Lumpur.