Na 4.00 rano mamy umówionych 2 gutków ze skuterami,którzy mają zawiezć nas na wschód słońca w okolice wulkanu.Budzimy się o 3.45,niestety leje deszcz i mgła jak mleko.Odwołujemy kierowców i śpimy dalej.O 8.00 rano sytuacja niewiele się zmienia.Jesteśmy lekko niepocieszeni,nie chcemy zostawać tu kolejnego dnia (cały czas marzniemy) ,a po południu zawsze jest większe prawdopodobieństwo,że będzie padać.Zwykle do 11.00 ,12.00 jest lepsza pogoda.Po 9.00 przestaje padać i chmury trochę ustępują,więc szybka decyzja – jedziemy.Odnajdujemy naszych kierowców i ruszamy do podnóża Bromo.Na samą krawędz krateru prowadzi 250 bardzo stromych schodów.Kiedy stajemy na bardzo wąskim szczycie kaldery,nie wierzymy własnym oczom – Bromo wciąż żyje.Z wielkiej czarnej dziury wydobywają się kłęby białego dymu,a w powietrzu czuć zapach siarki.Potem jedziemy jeszcze około 6 kilometrów do wyżej położonego miejsca z którego można objąć wzrokiem całą panoramę okolicy z Bromo na pierwszym planie.W tym momencie zaczyna padać i znowu nachodzą chmury,chyba mieliśmy jednak trochę szczęścia ,bo w te 3 godziny zobaczyliśmy to co chcieliśmy!Pakujemy szybciutko swoje zabawki i czym prędzej wracamy do Probolingo – znowu jest gorąco!Hurra!
Informacje praktyczne:
Skuter z kierowcą – 60.000Rp/os
Gorąca herbata – 2000Rp/os